sobota, 7 lipca 2012

Zajęta ....czym? mężem;)mogłoby zabrzmieć miło, ale różnie to bywa...choć generalnie miło i ślicznie między nami. Tylko czasami, tak jak dzisiaj przychodzi moment zastanowienia...czy to oby prawdziwe?Taka miłość , a czasami takie słowa...i nie, żeby jakieś obraźliwe, ale wg. mnie pokazujące mi moje miejsce!a może on ma racje, że jestem przewrażliwiona?Uwielbiam spędzać czas z moim dzieckiem i w gruncie rzeczy jestem szczęśliwa, że moge z nim być całe dnie..ale nie zmienia to faktu, że czasami jestem zmęczona i mam poprostu dosyć! Ale nic z tych rzeczy - uśmiecham się i robie co do mnie należy, czyli wstaję pięć razy w nocy i o siódmej rano zabieram Fiśka z sypialni, żeby mąż się wyspał. Nigdy mnie wprost o to nie poprosił, ale te miny i westchnienia później!znacie to?Więc staram się być żoną idealna! Bo skoro nic innego teraz nie robię , choć to niech będzie 100%!

Sama sobie jestem winna? sama szukam "dziury w całym"?czyli nie jestem wystarczająco zmęczona;`);po9io-zxcvb

2 komentarze:

  1. jak to "nic nie robisz"? zajmowanie się dzieckiem jest o wiele cięższe i bardziej wymagające niż jakakolwiek praca.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja mysle ze robisz bardzo bardzo wiele! I nie wiem gdzie i jak pracuje twoj maz, ale twoja praca jest tak samo wazna i wyczerpujaca jak i jego. tak mysle :-) i masz prawo do zmeczenia i pouzalania sie nawet nad soba!! Male dziecko wyczerpuje bardzo! a kobieta odciagnieta od zycia "bezdzietnego" i przeniesiona w zycie "dzietne" potrzebuje duzo sil i cierpliwosci by jakos to w sobie poukladac! A maz niech sobie powzdycha ;-) ty tez mozesz zaczac jakby co ;-)

    OdpowiedzUsuń

każde Wasze słowo wiele dla mnie znaczy...