sobota, 29 września 2012

2 lata!

Minely 2 lata od kiedy zupelnie odmienilo sie moje zycie...czyli odkad na swiat przyszedl Filus!
Swietne urodziny, pierwszy raz bardziej swiadome i swiadomie wzkorzystywane....nie bylo limitu na slodycze.... Moj cudny dwulatek zaszalal, a jutro powtorka, a w sumie glowne party! Za tydzien kontynuacja wraz z urodzinami Mamusi!

No i stwierdzilam,ze nie sztuka jest tort kupic, trzeba sie wysilic!
Coz pierwsze moje podrygi, wiec jestem dumna! Mimo wszystko!

Wczoraj mialam mimowowlnie dzien wspomnien i refleksji, ale to innzm razem!
Dzisiaj troszke smutnawo , chcialabym bardzo byc juz razem! Zwlaszcza w taki dzien..


i medal dla tego, kto to przeczyta....i zrozumie! Polskie znaki znowu sie ulotnily i nie umiem sobie poradzic....

I wciaz nie wiem czym zasluzylam na taki dar od losu ...zdrowe, cudowne dziecko, ktorego przyjscie na swiat nauczylo mnie milosci bezwzglednej i bezgranicznej....
tak bardzo...
so much....

środa, 26 września 2012

Rodzina na swoim;)

Trochę głupawy tytuł mi się nasunął.... Rzecz w tym, że jak dla wielu , rodzina była zawsze dla mnie dużą wartością. Nie będe pisać banałów. Nie napiszę też ( teraz ) o przeżyciach dwunastolatki której umiera Tata. Nie chciałabym też obgadywać mych najbliższych, ale....
Jak zwykle gdzieś jest!
Kiedy myślę teraz Rodzina, najpierw jestem u góry gdzie śpi Filuś, potem w Kanadzie gdzie pracuje ciężko mąż. Dopiero potem jest drzemiąca obok Mama, Siostry - które nie chcę wiedzieć co robią ( obie z chłopakami), Brat w morzu , itd...
Mama dzisiaj mi zarzuciła, że jako rodzeństwo nie jesteśmy tak bardzo " za sobą" jak ona by chciała. Jak ona to widzi - nie wiem, ale przez moment przyszło mi do głowy, że jestem zdrajcą! Przecież stworzyłam nową Rodzine i to oni są dla mnie najważniejsi! Nie straszy Brat - przestał być dla mnie jedynym mężczyzna w rodzinie, nie młodsze Siostry - z ulgą stwierdziłam , że są dorosłe i nie muszę być za nie odpowiedzialna! Czy ja to widzę źle? Czy mam czuć się winna?
Kocham moje rodzeństwo, myśle o nich codziennie, choc dzwonie raz na pół roku...Każdy z nas ma swoje życie  i myślę, że wystraczy świadomość, że jesteśmy i że możemy na siebie liczyć w ważnych chwilach!
Rozwinęła się oczywiście dyskusja, dowiedziałam się, że Mama nie ma bliskiego kontaktu z rodzeństwem również przez nas, " bo nie chcieliśmy"! Glupie wymówki , głupia dyskusja!
A jej początek w braku mojej sympatii do chłopaka siostry!
Nie o tym miało być!
Zastanawia mnie tylko czy to tak źle, że Syn i Mąż są dla mnie najważniejsi? Syna chyba Mama zrozumie, ale Mąż - dla niej obcy facet;) A dla mnie "drugie ja"....

Zdrajca ze mnie?

piątek, 21 września 2012

Zawsze na lepsze!

Ponoć tak jest ze zmianami...nawet tutaj ktoś mnie tak pocieszał! I tego się trzymam!
Choć czasami ciężko...Już prawie dwa miesiące jesteśmy osobno, żyję czekaniem, zawieszona w próżni! Brak domu doskwiera! Choć jestem w miejscu które przez lata było miejscem na które mowiłam dom...o ironio, teraz to dom mojej Mamy! Czy nie jest to wyraźny znak dorosłości, samodzielności, czy czegoś w tym stylu....Moment w którym dom rodzinny, to już dom rodziców!
Tak mnie teraz ta myśl natchnęła...

Ale miało być o tych paskudnych zmianach, które są  ponoć celowe i potrzebne!
Albowiem czuję się jakbym straciła wszystko co zgromadziłam i zbudowałam do tej pory! Już kiedys wspominałam, że to głównie z mojej winy. Nie wiem, jakieś zmiany hormonalne związane z macierzyństwem czy też, szok z racji przekroczenia trzydziestego roku życia? Ale pewne jest , że wywróciłam życie mojej małej rodzinki do góry nogami a los mi w tym skutecznie dopomaga.
Ta wielka dla mnie strata to 50 kg ubrań, zabawek i pamiątek! Nic wielkiego prawda? Bardzo niekompetentna firma kurierska zgubiła paczkę która wysłałam z Irlandii do Polski. Rzecz w tym, że do tego kartonu wpakowałam wszystko co wydawało mi się ważne , cenne itp. Przeprowadzalismy się ostatnio zdecydowanie za wiele razy i nie podchodzę już do pakowania z entuzjazmem. Ponadto wydalismy mnóstwo pieniędzy, na przemieszczanie naszych dóbr z kraju do kraju. Tym razem więc porozdawałam co tylko było możliwe. Rok temu wysyłalam do Polski 400 kg, w tym roku zredukowałam to do 80 kg. Czysta esencja, gdyż wiedziałam, że nie bedę mogła więcej zabrac do Kanady. Z tego dotarło do mnie 30 kg, rowerek Filusia, moje sukienki wieczorowe i pare innych szpargałów. Oprócz tego mam to, co miałam w torbie w samolocie....
Płakać? Płakałam....i wciąż mi się zdarza! Zwłaszcza jak coś mi jest potrzebne i przypominam sobie, że tego nie ma...I nie tylko kwestia finansowa wchodzi tutaj w gre...tam były pamiątki! Zdjęcia, pierwszy pajac i butki Filusia, kolekcja długopisów mojego męża, moje buty i szaliki....

No więc, żeby się bardzo nie smucić, wmawiam sobie, że tak miało być! Mamy zacząć wszystko od nowa!  Zmieniłam nasze życie, bo stając się Mamą odkryłam w sobie inną osobę...Może to głupio zabrzmi, ale poczułam się Kobietą bardziej niż kiedykolwiek przedtem! Choć wciąż zdarza się, że nie umiem zrozumiec o co chodzi tej nowej Kobiecie...to chyba ją lubie! I choć płacze nad stratami, próbuje zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi i próbuje znaleźć cel w zmianach....i próbuje usparwiedliwić samą siebie;)

sobota, 15 września 2012

jestem...

Tyle czasu bez internetu, wydawałoby sie niemożliwe.. a jednak!
Jestem w Polsce,  ale w ciągu paru tygodni będe kanadyjską euromusią:)
Tęsknie okrutnie za mym mężem, Filusiek jest non stop chory, mi cieknie z nosa...
Męczę, a raczej do wczoraj męczyłam Dukana - skutek 3 kg i bóle watroby!sama sobie jestem winna!
Mam mnóstwo przemyśleń, przeczytałam pare książek  - będe pisać...
Na dzisiaj to byl telegraficzny skrót;)

No i najważniejsze! To jest niesamowite! Ktos się zastanawiał dlaczego mnie nie ma!!!!!!
Dzięki dziewczyny....blog mój, dla mnie..ale jak miło na serduchu, że jednak ktoś słucha....