czwartek, 7 lutego 2013

kiedy to się zaczęło?

Na portugalskiej autostradzie chyba...On prowadził, ja wpatrzona w piekne białe domki napawałam się słońcem i cieszyłam myślą o urlopie.  W glowie pojawił się nagle chochlik, ba diabełek! Sam z siebie , w moim imieniu, przemówił ; "Chciałabym mieć dziecko" . Mnie samą zaskoczyło to stwierdzenie, bo skad tak nagle? On stwierdzil, że zegar biologiczny tyka, ja zdusiłam głosik w sobie....
Za dwa, trzy lata..jak się nacieszymy sobą...

dzieło mojego Mężą, Portugalia 2008

To jeszcze nie było to....
Półtora roku później rzuciłam palenie, zrezygnowałam z antykoncepcji. Tak spokojnie, bez presji....Co ma być to będzie. Spokojni do granic możliwości, praca , piękny apartament,przyjemności...Taką księżniczką byłam dla niego, dzieckiem o które trzeba dbać i rozpieszczać....Wklepywałam Lancoma w nieistniejące zmarszczki a moim największym problemem był kurz na czarnym , szklanym blacie....Sama z siebie się śmieję wspominając.... I magiczne Boże Narodzenie, oświadczyny....Takie jak chciałam, z zaskoczenia, tylko On i Ja, żadnych teatrzykow dla rodziny! I znowu serduszko pika...." kogoś nam tutaj do szczęścia brakuje"...
Żeby nie było tak różowo, dzień po mój przyszły Mąż złamał rękę;)  A tutaj Sylwester w Polsce w planach...Bo ja do domu musiałam, żeby to się stało. Tak sobie dzisiaj myślę....I wybawiłam się wtedy jakby na zapas! 
Potem hormony, feromony czy inne ustrojstwa zadziałały i stało się:) Tak! Jestem pewna, ze wtedy a nie kiedy indziej....

Jednak to wciąż nie było to....
I gdy ten test 5+ pokazał taka zdziwiona byłam, a przecież planowałam....Kolejne dziewięć miesięcy walczyłam ze sobą. Z jednej strony euforia , radość, przygotowania, badania i wszystko co tylko było możliwe...Bo ja chciałam świadomie przez ciąże przejść i być gotowa na wszystko.  O naiwna ja! Nic nie wiedziałam! Celebrując oczekiwanie zapominałam, że to tylko wstęp....
kołyska przygotowana dla Filipka


Z drugiej strony nie radziłam sobie ze zmianami. Zmianami jakie dokonywały się we mnie....Mdłości, bóle, tycie, kręgosłup, rozstępy....Nie umiałam się z tym pogodzić! No jasne, czytałam o tym....Ale gotowa nie byłam. Wsłuchiwałam się w rosnacy brzuch, czekałam na każdy ruch, podglądałam na trójwymiarowym usg i wciąż nie utożsamiałam tego z człowiekiem....
34 tydzien ciaży Portugalia

Dlaczego? Ponieważ to wciąż nie bylo to....
I kiedy darłam sie na porodówce w niebogłosy, że umieram....A przemiła , irlandzka położna śmiała się, że nie mam szans,  bo u niej się nie umiera...to zupełnie nie było to...Przepraszam, ale dla mnie poród nie jest mistycznym przeżyciem jak niekórzy to określają...Chwile po? Pamiętam....Siedziałam na  łożku  na którym rodziłam, mąż trzymał synka na rękach a dla mnie tosty z dzemem i herbatę przywieźli....Smakowały...w towarzystwie łożyska , które leżało na zlewie obok;)  Ot, niesamowite przeżycia!

2 godziny po porodzie

jedziemy do domu , wrzesień 2010


Widocznie to wciaż nie było to....
Ta miłość przyszła z czasem, sama nie wiem kiedy....Chyba szybko...Jak te pierwsze łzy wylałam...Już drugiej nocy po porodzie, w domu,  karmiłam Filka w nocy i śpiewałam " niech cały świat już wie, że Filipek tu ze mną jest, ojojoj oj tak tak, Filipka zna już cały świat" :)))) Taka to radosna twórczość mnie ogarniała...
I ogarnia , razem z tą miłością której nie znałam....Tak wielką, że nie  ma możliwości ubrania jej w słowa.... Że kocham, tak mocno..najmocniej na calutkim! Calutkim świecie dopowiada mój chłopczyk...

pierwsza zima:)
Stałam dzisiaj w kuchni, smażyłam racuchy.....I zastanawialam się ..kiedy to się zaczęło? Jak, gdzie i dlaczego? I moje najukochańsze ślepka wpatrywały się we mnie w oczekiwaniu....
Naprawdę nie wiem kiedy....ale wiem, że tak już będzie zawsze...kochać nie przestanę! 
Bo już wiem, już umiem.....najbardziej na calutkim!


dzisiaj:)
P.S. Zdjęcia z różnych telefonów, aparatów itp;) daty jak najbardziej mylące....przepraszam!

16 komentarzy:

  1. A u mnie zaczęło się jeszcze zanim Ala pojawiła się w brzuchu. Oczekiwanie na dziecko i długa o nie walka spowodowała, że ja kochałam ją zanim jeszcze była.
    Ale przyznaję szczerze, że to co pojawiło sie potem jest nie porównywalne z tym co nazywałam miłością zanim poznałam moja królewnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz ja też chyba wczesniej kochałam, tylko nie zdawałam sobie z tegoo sprawy....

      Usuń
  2. A czas tak nieubłaganie prze na przód, że za chwilę, już niebawem będziesz się musiała ta miłością "podzielić", uznać, przyjąć i zaakceptować, że ON Filipek - nie dla Ciebie jedynie, dla świata, BA! Dla tej, która może się wcale w Twych oczach "nie okazać" hihihi
    NO dobrze, dobrze, ale to za chwilkę - teraz jest czas na celebrowanie :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://www.onelittlehappiness.pl/8 lutego 2013 17:25

      Maryś a wiesz że mój ksiądz Robert zawsze mówił,że dziecko mamy tylko wychować,dać mu przykład jak być dobrym człowiekiem i oddać w świat...
      długo oj długo nie rozumiałam jak ja mam swoje dziecko,dla kogoś dać?no jak...
      z każdym dniem coraz bardziej to do mnie dociera.

      Usuń
    2. Dziewczyny? jakie oddac? jaka ona "nie okazana" ? :) jaki świat? toż ja go dopiero dostałam i on mym całym światem!!!!!!Maryś , niech ta chwilka długą się okaże.....
      Paulina do mnie jeszcze nie dociera.....albo nie chcę żeby dotarło;)

      Usuń
    3. No to piszę CELEBRUJ - bo nawet nie zauważysz jak "nie okazana" będzie wybrana i jeszcze Cię zaskoczy ;)
      No mówię!

      Usuń
  3. i te początki są najcudowniejsze, te maleńkie oczka, stópki...ale czas gna...jak szalony...trzeba cieszyć się tymi chwilami jak najmocniej, chwytać każdy dzień, uśmiech.....:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chwytam, łapię i nie puszczam...a one same, tak jakoś ukradkiem, przez paluszki...ale cieszę się ajk tylko umiem najbardziej:)

      Usuń
  4. Niesamowite jak bardzo utożsamiłam się z Tobą czytając ten tekst. Niesamowite, bo dzieci jeszcze nie mam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czyli te zmarszczki nieistniejące masz jeszcze ? zazdroszczę....;) każdy moment w życiu jest ważny i najczęsciej doceniany po....

      Usuń
  5. http://www.onelittlehappiness.pl/8 lutego 2013 17:27

    z Tobą byłam w tej portugalii i na autostradzie nawet Twojego meża widziałam:)!
    czas przelewa się przez palce,a my wciąż nie doceniamy,narzekamy,jak by życie miało trwać wiecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i jakby trwało wiecznie to dopiero byśmy mieli czasu na narzekanie, prawda?
      Zapraszam na naszą autostradę, miejsca tu dla wszystkich:)

      Usuń
  6. To dojrzewanie do macierzyństwa, a później ta cała wielka, obezwładniająca i tak piękna miłość do dziecka to coś niesamowitego... Tak naprawdę nigdy nie wiadomo w którym dokładnie miejscu i momencie się rodzi ale jedno jest pewne nie ma mocniejszego i cudniejszego uczucia na świecie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Super! Trafiłam tu przypadkiem... zostanę! Ja też krzyczałam na porodówce, że umieram ;)
    Zapraszamy do nas - Mysza i Mila

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Więc ja się bardzo cieszę, ze Ty tutaj tym przypadkiem:) i zaraz idę w odwiedziny:)

      Usuń

każde Wasze słowo wiele dla mnie znaczy...