środa, 6 marca 2013

JA decyduje

Nawet nie wiem czy chcę o tym napisać...Ale jakieś dziwne poczucie mam , że muszę się wytlłumaczyć...Najbardziej chyba przed sobą samą...

Różne decyzje w życiu podejmujemy...Nie wiem dlaczego kiedyś myslałam, że mam wyłączność na te dobre?Dzisiaj wiem, że i te bardzo złe podejmować umiem. Przez moment nawet przestać chciałam. W głowie sobie ułożyłam, że ktoś inny będzie o moim życiu decydował a ja poslusznie podąże wytyczoną ścieżką. Wspanialy pomysł! Jeśli własne JA zgładzić chcemy, jeśli umiemy...
Bo chcenie nie tylko do spełnienia marzeń nie wystarcza, do porażek zaliczania też ....Nie wystarczy chcieć zniknąć, trzeba jeszcze umieć! Przez moment wierzyłam, że uda mi się!
Całe szczęście nie znalazł się nikt chętny by owieczkę na rzeź prowadzić....i JA dalej decydować musi!

Ze mną do społu....jednak JA wymagające jest strasznie! A może tylko troszeczkę wybredne? Nie wiem, ale byle co mu nie odpowiada! Jak źle się dzieje zaczyna płakać....Głośno, bądź po cichutku, zależy....Zawsze jednak bez mej zgody! Tam gdzie nie wolno, gdzie nie wypada, gdzie nie ma sensu!
Płacze....Jeśli nie reaguję krzyczeć zaczyna, tupać nogami, szczypie nawet niekiedy!
Skoro jest ze mną zawsze , mam się z nim liczyć!
Dbać , pielęgnować a przede wszystkim szanować!
Bo Ja jest we mnie i dla mnie....
Choć w dniu codziennym często na dalszy plan spychane, inne Jestestwa pielęgnuje!
Zapomnieć jednak nie pozwala....
O tym, że ważna jestem i być mam szczęśliwa...
O tym, że JA się nie starzeje, tylko doświadczenia zdobywa...
Czasami błędy popełnia, innym razem zwycięsko przez me oczy wygląda.
O tym, że jest...
Ma swoje upodobania, zwyczaje, standardy....
Ma plany i marzenia...
Ma siłę woli...Nawet gdy czasami znaleźć jej nie może,
Ma serce ogromne dla innych ale i mnie miłuje.

Od pierwszej chwili to moje głupio - mądre JA wiedziało, że Kanada nie dla mnie....
Nie moje to miejsce i nie mojej rodziny...
Przekonywałam..."daj szansę", " wytrzymaj - przyzwyczaisz się" , " tutaj też są ludzie"
Bezowocnie...
Więc stłamścić próbowałam...
Udawać , że JA nie ma..odeszło i już się nie liczy...że cele wyższe, priorytety....

Nie mogę! Nie chcę! Nie umiem!
I dla Niego moje JA ważne, bo pokochał je we mnie...
I jak bez JA dziecku świat wytłumaczę?

W ten weeknd wracam do Polski, mój Mąż tydzień później leci do UK....
Tam się zaczęła emigracyjna przygoda..może tam zamkniemy kółeczko, kto wie?

Tym razem nie boję się , nie obwiniam za pochopność , za brak stabilizacji dla Filka....
Tym razem czuję, że muszę!
Moje JA zdecydowało przeżyć...


I po dziurki w nosie mam noszenia skarpet mojego męża:)
JA mówi, że " nietwarzowe" ;)




35 komentarzy:

  1. Moje JA pozwalało mi na wybieranie dróg po których błądziłam. A może tych JA kilka było? Kłóciły się nie raz, nie dwa we mnie...
    Ale jedno jest pewne. Musisz żyć i być tak gdzie Ci będzie dobrze, nie tylko dla JA swojego dla całej trójki JA ;))))))))))
    Powodzenia

    p.s. e tam nietwarzowe, ale stopowe jak uroczo - ja tez noszę nagminnie jego skarpety hihihi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba takie już te nasze JA , ze pobłądzić muszą...Dziekuje Maryś!

      Usuń
  2. Powodzenia!!! Moje Ja też mnie wygania z Austrii!! Wszyscy dookoła się dziwią. Ale ja też postanowiłam wrócić do Polski. Ciekawa jestem Twoich losów dalej, jak to sobie będziesz tam radzić! Proszę pisz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u mnie przez tą chęć powrotu do Polski cały bałagan życiowy się zaczął....mój mąż jest Portugalczykiem i nie dostosował się..poza tym chyba źle oceniliśmy siły na zamiary...i myslałam, że wszędzie mi będzie dobrze, byle razem...myliłam się! teraz o Europie myślę z czułoscią, a UK drugim domem mi się wydaje..bo tam mi było dobrze przez pare lat...dziękuje i pisać pewnie będe;)

      Usuń
  3. Czasem chyba trzeba podjąć decyzję, gdy Ja się domaga czegoś innego... bo nie oszukamy JA. Prawda to stara, że by być szczęśliwym żyć musimy w zgodzie, i już! I wszyscy szczęśliwsi może będziecie? Może tak miało być, po prostu?
    Ja trzymam kciuki!
    I wierzę że dobrze będzie. Być musi!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza ja tak sobie to tłumaczę, że nic nie dzieje sie bez przyczyny...bo ja przez moment przegrana sie poczułam, ale Mąż na mnie nakrzyczał, że dopóki czujemy , że jest źle, dopóki walczymy o zmianę to przegrani nie będziemy:)
      Dziękuje!

      Usuń
  4. Najważniejsze dla dziecka to szczęśliwa mama...a jeśli Twoje Ja nie jest szczęśliwe, to nie zagłuszysz tego w sobie...bo bez Ja nas nie ma...czasem chcemy dla innych być szczęśliwi, bo "tak lepiej dla rodziny", bo "tak lepiej dla dzieci"...ale dopóki Ja jest nieszczęśliwe to nic z tego nie wyniknie dobrego...
    i ja błądziłam i do dziś błądzę, bo czuję, że to miejsce też już nie dla mnie...Filuś mały jeszcze i wszędzie mu będzie dobrze, gdzie miłość i szczęście rodziców otaczać go będzie...a jeśli nie czujesz się dobrze tu gdzie jesteś, a masz możliwość to zmienić...to ja trzymam kciuki, żebyście jak najszybciej razem się spotkali i tak zostali:) Powodzenia....:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie jakas spokojna tym razem jestem...wszystko zorganizowane, rozłąka moze około miesiąca....
      i też tak myslę, ba ja to widzę!każdy mój smutek na twarzy Filipa wypisany, nerwami Męża przepłacony...
      a Twoje dzieci Monika niedługo się usamodzielnią pewnie , więc tez masz drogę otwartą:)
      Dziękuje i wzajemnie!

      Usuń
    2. jeszcze tylko chcę żeby studia pokończyły, a córka moja jeszcze przed, ale już są na tyle duzi, ze drogę i tak mam otwartą, bo jakoś tak staram się razem być póki chcą i mogą:)
      a jak już się ogarniesz po przeprowadzce. to zapraszam do mnie po nominację :) chwila rozrywki Ci się przyda :)
      Trzymaj się :)

      Usuń
  5. Go girl go !!!:):):) Powodzenia Ci życzę!!!!!
    I znalezienia tego, czego szukasz:):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aż się uśmiechnęłam:) i skojarzyło mi się " lecę bo chcę "
      dziękuje Julitta:))) bardzo!

      Usuń
  6. alez gdzie jest MY dokladnie wiemy..i co na pierwszym miejscu i co najwazniejsze..i właśnie dlatego to JA takie ważne...nie moze MY funkcjonowac gdy jedno naczynie wysycha..to nie jest egoistyczne JA...to JA całe dla nas..i dla Nich i dla Mnie...

    OdpowiedzUsuń
  7. a ja bym powiedziala jeszcze, ze "wszedzie dobrze gdzie nas nie ma"... moje JA tez szuka czegos i za czyms goni... Mam nadzieje, ze Twoja JA odnazalzo Cie i juz Cie nie opusci

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o tak....juz to przerobiłam;)i wiem też , że teoretycznie wszędzie może byc nam dobrze, bo wszystko od nas zależy..ale nie! 5 m-cy z temperaturą pomiędzy -10 a -30 , plus otoczenie jak bysmy się wiek wstecz cofnęli nie dla mnie! To Ty kiedys pytałaś o mozliwośc wyjazdu do Kanady ze strony formalnej i ja Ci napisałam , ze teraz łatwiej...i owszem, do prowincji Manitoba gdzie nikt mieszkać ani pracować nie chce...a kolejna mądrośc to " musimy spróbować, żeby się przekonać" uch.....

      Usuń
  8. Bo najważniejsze to pozwolić sobie na to by robić tak jak się czuje choćby i błędem miało się to skończyć... Nasze życie, nasze ścieżki i nasze Ja i tylko my sami możemy o tym co najlepsze dla nas zdecydować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o tak! i ja całe życie pod prąd, nie tak jak inni za słuszne uważają:) to znaczy, całe życie po etapie grzecznej,odpowiedzialnej dziewczynki:)bo tak jak napisałaś...Nasze ścieżki:)pozdrawiam:)

      Usuń
  9. http://www.onelittlehappiness.pl/7 marca 2013 15:27

    a może do zielonej krainy deszczowców przylecisz:)
    i będziemy na spacery chodzić...powodzenia Kochana :* mnie tutaj wciąż zle,i wciąż myśle co co by tu wymyśleć by było lepiej...

    OdpowiedzUsuń
  10. cztery razy to zdanie przeczytałam zanim do mnei dotarło:)i mimo sześciu godzin różnicy, to własnie teraz wieczór u mnie;) dziękuje!

    OdpowiedzUsuń
  11. Paulina ja blisko Ciebie ( jakieś 20 mil) 3 lata spędziłam:) rok temu było znowu podejscie..więc trzeci raz to już byłoby przegięcie! ale ja też nigdy nie pokochałam zielonej wyspy i stąd moje problemy i moja tułaczka się zaczęła....
    dziękuje i wzajemnie;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Gdziekolwiek sie osiedlicie na stale byle byscie byli szczesliwi. Moze to juz jedna z ostatnich przeprowadzek Bo dla dziecka nie zbyt dobre takie zmiany.

    Szczesliwej podrozy kochana,

    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziękuje! no ja mam taką nadzieję, bo to nie jest moje hobby - przeprowadzki...tak się życie układa! tak my je układamy....kwestię Filipa i jego dobra rozważaliśmy jako pierwszą i najważniejszą...

    OdpowiedzUsuń
  14. Powodzenia! Życzę Wam, żebyście w końcu znaleźli swoje miejsce na ziemi, gdzie Twoje JA będzie wreszcie siedziało cicho i było szczęśliwe ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Podziwiam Cie , bo trzeba mieć odwagę by posłuchać tego JA, wiem coś o tym. Powodzenia :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Powodzenia! Odwagi! Sił!
    Pozdrawiam gorąco:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Myślę, że Twoje Ja, już dawno Ci podpowiada co zrobić. Tylko nie wiesz czy go posłuchać. Może warto, choćby miał być to zły wybór...to będzie on zgodny z Twoim sumieniem.
    Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie teraz podjęłam krok w stronę JA:)
      dziękuje i witam!

      Usuń
  18. trza z JA czasem na kawkę wyskoczyć, inaczej się nie da :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Bo najważniejsze w życiu Alicja jest wsłuchanie się w siebie. Ale.. aleee bardzo ważne są też próby, podejmowane ryzyko, nadzieja.. spróbowałaś i teraz już wiesz! Niczego nie zarzucisz sobie, nie zarzucisz, że nie sprawdziłaś, nie dałaś szansy! bo Dałaś! :) Życzę Ci Ala odnalezienia swojego przylądka :) szkoda tak tylko że jak coś opublikuję to nie będziesz już jako pierwsza czytać bo różnica w czasie będzie większa dużo ;) ALe uściski przesyłam :) lecę czytać dalej Twoje posty bo mam zaległości po tych wydarzeniach celebryckich ostatnich ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tego też żałuje:) czasami widziałam Twojego posta i z przyjemnością czekałam na chwilę gdy Filip zaśnie:) teraz będą rano!
      Dziękuje Iwonko:)

      Usuń
  20. Napisz jak mi minela Wam podroz?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  21. Jestemy na miejscu i znowy jet-lag, w wersji Mama i Filip;( czyli hardcore;)
    ale zaraz bedzie nowy post z domu rodzinnego:)
    dziękuje i pozdrawiam również!

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja emigrowałam tylko 400 km od domu rodzinnego i też bardzo tęsknie, i cały czas myślę o powrocie, może kiedyś, może doczekam się takiego dnia jak ty, powrotu na stare śmieci :) witaj:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Trzymam kciuki za Was na tej nowej drodze. Intuicyjnie dobrze wiesz gdzie jest Twoj dom. Buziaki. K.

    OdpowiedzUsuń

każde Wasze słowo wiele dla mnie znaczy...