środa, 26 września 2012

Rodzina na swoim;)

Trochę głupawy tytuł mi się nasunął.... Rzecz w tym, że jak dla wielu , rodzina była zawsze dla mnie dużą wartością. Nie będe pisać banałów. Nie napiszę też ( teraz ) o przeżyciach dwunastolatki której umiera Tata. Nie chciałabym też obgadywać mych najbliższych, ale....
Jak zwykle gdzieś jest!
Kiedy myślę teraz Rodzina, najpierw jestem u góry gdzie śpi Filuś, potem w Kanadzie gdzie pracuje ciężko mąż. Dopiero potem jest drzemiąca obok Mama, Siostry - które nie chcę wiedzieć co robią ( obie z chłopakami), Brat w morzu , itd...
Mama dzisiaj mi zarzuciła, że jako rodzeństwo nie jesteśmy tak bardzo " za sobą" jak ona by chciała. Jak ona to widzi - nie wiem, ale przez moment przyszło mi do głowy, że jestem zdrajcą! Przecież stworzyłam nową Rodzine i to oni są dla mnie najważniejsi! Nie straszy Brat - przestał być dla mnie jedynym mężczyzna w rodzinie, nie młodsze Siostry - z ulgą stwierdziłam , że są dorosłe i nie muszę być za nie odpowiedzialna! Czy ja to widzę źle? Czy mam czuć się winna?
Kocham moje rodzeństwo, myśle o nich codziennie, choc dzwonie raz na pół roku...Każdy z nas ma swoje życie  i myślę, że wystraczy świadomość, że jesteśmy i że możemy na siebie liczyć w ważnych chwilach!
Rozwinęła się oczywiście dyskusja, dowiedziałam się, że Mama nie ma bliskiego kontaktu z rodzeństwem również przez nas, " bo nie chcieliśmy"! Glupie wymówki , głupia dyskusja!
A jej początek w braku mojej sympatii do chłopaka siostry!
Nie o tym miało być!
Zastanawia mnie tylko czy to tak źle, że Syn i Mąż są dla mnie najważniejsi? Syna chyba Mama zrozumie, ale Mąż - dla niej obcy facet;) A dla mnie "drugie ja"....

Zdrajca ze mnie?

3 komentarze:

  1. Nie powinnaś czuć się źle i mieć wyrzutów i zastanawiać się czy jesteś zdrajcą czy też nie jesteś. Bo ja myślę, że nie jesteś :-)
    A relacje z rodzeństwem tworzą się już we wczesnym dzieciństwie. Dom, rodzina, rodzice .. wszystkie te czynniki mają na to wpływ. Wasze relacje już się stworzyły w oparciu tego, co było. Teraz zbieracie plon. I ja myślę, że miłości, więcej poświęcanego czasu, zrozumienia, większego zainteresowania nie można na zawołanie nauczyć się. Nie może nikt nikogo do tego nakłonić. To jest już w nas i można to poprawić nieco ale nie zmienimy biegu rzeki raptem bo nam się przypomniało.. a już na pewno niewiele z tego będzie jak zrobimy to, by komuś (jak mamie ) było lepiej.. to moje zdanie bardzo subiektywne. Ciesz się rodziną i nie miej wyrzutów!! :-) nie ma powodu :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Żaden zdrajca, logiczne, że jak człowiek zakłada swoją rodzinę to ona staje się dla niego najważniejsza ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. to tylko taka mysl przez moment przyszła do głowy....a tak naprawde to z mojego punktu widzenia nasze relacje nie są takie złe...a swoją stworzoną małą rodzinką cieszę się bardzo i doceniam...:)

    OdpowiedzUsuń

każde Wasze słowo wiele dla mnie znaczy...