piątek, 21 września 2012

Zawsze na lepsze!

Ponoć tak jest ze zmianami...nawet tutaj ktoś mnie tak pocieszał! I tego się trzymam!
Choć czasami ciężko...Już prawie dwa miesiące jesteśmy osobno, żyję czekaniem, zawieszona w próżni! Brak domu doskwiera! Choć jestem w miejscu które przez lata było miejscem na które mowiłam dom...o ironio, teraz to dom mojej Mamy! Czy nie jest to wyraźny znak dorosłości, samodzielności, czy czegoś w tym stylu....Moment w którym dom rodzinny, to już dom rodziców!
Tak mnie teraz ta myśl natchnęła...

Ale miało być o tych paskudnych zmianach, które są  ponoć celowe i potrzebne!
Albowiem czuję się jakbym straciła wszystko co zgromadziłam i zbudowałam do tej pory! Już kiedys wspominałam, że to głównie z mojej winy. Nie wiem, jakieś zmiany hormonalne związane z macierzyństwem czy też, szok z racji przekroczenia trzydziestego roku życia? Ale pewne jest , że wywróciłam życie mojej małej rodzinki do góry nogami a los mi w tym skutecznie dopomaga.
Ta wielka dla mnie strata to 50 kg ubrań, zabawek i pamiątek! Nic wielkiego prawda? Bardzo niekompetentna firma kurierska zgubiła paczkę która wysłałam z Irlandii do Polski. Rzecz w tym, że do tego kartonu wpakowałam wszystko co wydawało mi się ważne , cenne itp. Przeprowadzalismy się ostatnio zdecydowanie za wiele razy i nie podchodzę już do pakowania z entuzjazmem. Ponadto wydalismy mnóstwo pieniędzy, na przemieszczanie naszych dóbr z kraju do kraju. Tym razem więc porozdawałam co tylko było możliwe. Rok temu wysyłalam do Polski 400 kg, w tym roku zredukowałam to do 80 kg. Czysta esencja, gdyż wiedziałam, że nie bedę mogła więcej zabrac do Kanady. Z tego dotarło do mnie 30 kg, rowerek Filusia, moje sukienki wieczorowe i pare innych szpargałów. Oprócz tego mam to, co miałam w torbie w samolocie....
Płakać? Płakałam....i wciąż mi się zdarza! Zwłaszcza jak coś mi jest potrzebne i przypominam sobie, że tego nie ma...I nie tylko kwestia finansowa wchodzi tutaj w gre...tam były pamiątki! Zdjęcia, pierwszy pajac i butki Filusia, kolekcja długopisów mojego męża, moje buty i szaliki....

No więc, żeby się bardzo nie smucić, wmawiam sobie, że tak miało być! Mamy zacząć wszystko od nowa!  Zmieniłam nasze życie, bo stając się Mamą odkryłam w sobie inną osobę...Może to głupio zabrzmi, ale poczułam się Kobietą bardziej niż kiedykolwiek przedtem! Choć wciąż zdarza się, że nie umiem zrozumiec o co chodzi tej nowej Kobiecie...to chyba ją lubie! I choć płacze nad stratami, próbuje zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi i próbuje znaleźć cel w zmianach....i próbuje usparwiedliwić samą siebie;)

4 komentarze:

  1. Też się zastanawiałam, co się z Tobą dzieje. Szkoda, że nie masz możliwości zostania obserwatorem bloga, wtedy by było łatwiej kontrolować. Firma kurierska chyba jakaś niepoważna, to ich wina, więc to ONI powinni naprawić swój błąd. Może to faktycznie znak, że macie zacząć wszystko od nowa, ale bez przesady, te rzeczy były dla Was ważne !

    OdpowiedzUsuń
  2. a jak zrobic tą opcje?wciaż nieuświadomiona jestem....;)oj były, były....

    OdpowiedzUsuń

każde Wasze słowo wiele dla mnie znaczy...