piątek, 23 listopada 2012

wyszła kaszka z mózgu;)

Do takich to ostanio wniosków doszłam:) Macierzyństwo to najpiękniejsze co mnie dotychczas spotkało. Życie wywrócone do góry nogami? Brzmiało to  dla mnie jak banał dopóki nie urodziłam. Myśłałam wręcz, co Ci ludzie tak to powtarzają, po co straszą? Ja jestem dojrzałą , przygotowaną na macierzyństwo Kobietą! Chcemy mieć dziecko, udało się - zaszłam w ciąże, jeszcze tylko ten okropny poród ( który przecież nie może być taki straszny jak opowiadają) a potem to już tylko żyli długo i szczęśliwie!
O naiwna ja!
Jak inaczej, jak dosłowniej brzmią dzisiaj dla mnie te słowa. Do góry nogami to za mało , żeby określić , co stało się ze mną i z moim życiem! I nie mówię tutaj tylko o tym, że zapomniałam co to znaczy normalny sen, czas dla siebie, że na dobry rok zapomniałam co znaczy czytać książkę , czy brać długą kąpiel....Przewartościowanie! O tym mówię!
Już nigdy nie będę taka sama...przecież dopiero teraz wiem, co znaczy kochać! Co znaczy martwić się o kogoś, brać odpowiedzialnośc! Teraz wiem, jak nieważna jestem ja w porównaniu z nim:)
Miłość mojego życia! Moje całe życie! To też kiedyś były dla mnie banialuki...nie wierzyłam w miłość na całe życie. Przecież sama miałam już ich kilka....tylko nie wiedziałam, co znaczy pokochać dziecko! Drugiego człowieka , a jednak jakby część siebie...

Jednak by nie było tak rzewnie i tkliwie, ostatnio wydarzyło się w mym życiu coś innego! Może to nie wydarzenie , a powolny proces, którego skutki mnie dopadły niedawno....
Wszystko powolutku wraca na miejsce! Nauczyłam się żyć z tą nową miłością i znalazłam obok miejsce dla siebie! Już nie drżę nad każdym oddechem, już nie myślę tylko i wyłącznie o nim!
Symboliczna kaszka, nie jest już całym moim życiem! Znowu słucham muzyki, znowu czytam książki, znowu szukam, rozmyślam , kombinuję....
Kiedyś bardzo mądra Mama powiedziała mi , że któregoś dnia się obudzę i stwierdzę , że wszystko jest tak jak miało być, na swoim miejscu!  I choć nie bardzo mogłam w to uwierzyć, tak się stało!
Jestem Mamą, ale wciąż też kobietą! Żoną , kochanką , przyjaciółką , siostrą...
Niesamowite doświadczenie!

A poza tym, bilety kupione, paszport odebrany, pakujemy się! !2 grudnia wyruszamy do Tatusia, do Kanadu, jak mówi Filuś!Kamień spadł mi z serca i zaczynam się cieszyć!

10 komentarzy:

  1. Ależ pięknie napisałaś:) Ja też ostatnio poszukuję tej równowagi, czasu dla siebie w czym mój mąż bardzo mi pomaga:)
    Życie przy dziecku zaś zmienia się niesamowicie ale dla mnie zdecydowanie na lepiej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oczywiście, że na lepiej:) co nie zawsze oznacza łatwiej;)
      fajnie, że masz rozumiejącego męża! a o równowagę łatwiej z czasem...na początku jesteśmy tylko dla dziecka i tak jest dobrze...dziękuje!

      Usuń
  2. Pięknie napisałaś ... i ja wyczuwam jakiś piękny optymizm w tym tekście :-)) To prawda, że miłość do dziecka, rodziny, wsĻólnych chwil.. jest tak potężna, że trudno ja ogarnąć umysłem :-) Czekam na wieści z Kanady zatem :-)) Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. ja po pierwsze zazdroszcze tej Kanady (kiedys musisz napisac, jak to zrobiliscie ze tam lecicie akurat), bo ja marze o tym zeby tam zamieszkac... Po drugie to masz racje, nie ma milosci wiekszej prawdziwej niz ta do dziecka. I nikt nie potrafi sobie tego wyobrazic jesli sam tego nie doswiadczy - to niestety prawda. A po trzecie oczywiscie oprocz dziecka jestesmy wciaz kobietami! Zyjemy! Pragniemy! Kochamy i chcemy byc kochane i to nie tylko przez nasze dzieci. Dzieci rosna (niestety czasem zbyt szybko) a nam pozostaje uczestniczyc w tym i odnalezc siebie i przede wszystkim nie zatracic sie! Powodzenia niejako na nowej drodze zycia.

    OdpowiedzUsuń
  4. do Kanady już nie jest tak trudno wyjechać jak kiedyś, jest parę ciekawych programów:)strona http://www.canada.ca/home.html dużo wyjaśnia:)
    i dziękuje:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie bardzo długo zajęło wracanie do siebie. Ale czy tak do konca kiedys wróce do tego co było? Raczej nie...

    OdpowiedzUsuń
  6. ja myślę, że niemożliwe jest już to co było, bo my już jesteśmy inne...i chyba lepsze, mądrzejsze?

    OdpowiedzUsuń

każde Wasze słowo wiele dla mnie znaczy...