niedziela, 11 listopada 2012

Smarkata ze mnie:)

Leżę sobie na kanapie, pod kocykiem, cisza wszędzie.....luz:) Chwilowy, Mama zabrała Filka na spacer! Chwała jej za to, bo często takie chwile się nie zdarzają:)
Tylko głowa pełna kataru przeszkadza, ale coż? może coś się z tego uwije....

Ostatnie chwile w domu, jak nic się nie zmieni 16 grudnia wylatujemy! Cieszę się i boję się!
Decyzje o Kanadzie podjęlismy bardzo szybko, może za szybko...i tak przez ostatnie miesiące, a zwłaszcza tygodnie targały nami wątpliwości! Aż tupnęłam nóżką " słowo się rzekło, kobyłka u płota" !!!
Każda wzmianka mojego męża , że to może on jednak wróci do nas, wywoływała u mnie ogrom nadziei....no bo serducho za ten ocean nie chce! Daleko, inaczej, smutno... Wtedy odzywa się główka! Tam łatwiej, lepiej, prościej, stabilizacja ...i tak non stop! Decyzję podjęłąm ostateczną ja! I już nie chcę dłużej myśłeć czy słuszną, już nie chcę słuchać "a dlaczego tak daleko" , " a dlaczego przed świętami"?
Bo tam jest mój mąż, połowa mego serca, więc tam będzie mój dom, moje dziecko, moje święta...i tam moja słuszność! I przypomniałam sobie, że najpierw trzeba wyznaczyć sobie cel, a potem malutkimi kroczkami do niego dążyć! Mimo burz po drodze! A ja już dawno znam swój cel główny:)
Więc " lecę bo chcę" .....

Bo już taka smarkata nie jestem i decyzję podejmować muszę! A to, że jak dla każdej zodiakalnej Wagii , nie jest to proste? Insza inność:)

11 komentarzy:

  1. Fajnie, że znowu będziecie razem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. decyzja, wybór.. podejmujemy te kroki i kroczki.. i nigdy wiedzieć nie możemy co nas czeka na końcu drogi, albo tuż za rogiem. Ja też podejmuję decyzje swoje i też waham się, zastanawiam i mało wiem jak się okazuje.. bo co tu począć? jaką decyzję podjąć? Ale czasem warto jest powiedzieć: a co mi tam! B
    ez tego ryzyka, często w strach wyposażonego, nie możemy osiągać nowych celów i spełniać swoich marzeń.. słowem: jak nie spróbujesz to wiedzieć nie będziesz, czym jest ta Kanada dla was. Gratuluję odwagi i życzę szczęścia :-))

    OdpowiedzUsuń
  3. To rzeczywiście ciężką i odważną decyzję musieliście podjąć ale najważniejsze, że zrobisz tak jak czujesz, w zgodzie ze sobą. Najważniejsze to bycie razem, obojętnie gdzie, byle by wspólnie to życie budować. Będzie pięknie, jestem tego pewna, dużo szczęścia dla Was:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuje Wam bardzo:)
    Tylko zastanawiam się kiedy kończy się odwaga a zaczyna głupota;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja sie zawsze zastanawiałam, czy potrafiłabym zostawic wszystko i w razie potrzeby lecieć gdzieś tam gdzie mąż/narzeczony. Trzeba miec na prawde wiele siły. Podziwiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dla mnie wszystko to oni i ja:) i chyba powinnam powiedzieć dziękuje:)

      Usuń
  6. Nominowałam Cię do Liebster Blog Award. Szczegóły u mnie na blogu. Jeśli nie lubisz tego typu zabaw to przepraszam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. ja kiedys 4 lata temu zostawilam wszystko i wybralam Italie, kraj mojego meza... czy zaluje? NIe. Mam 2 wspaniale coreczki, ktore kocham nad zycie, meza , ktorego rowniez kocham nad zycie... a ze jestem obecnie kura domowa... coz to sie kiedys zmieni. I gdyby mi przyszlo zapakowac raz jeszcze walizki i zmienic zycie od nowa - zrobilabym to znowu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiesz, ja przez ostatnie 7 lat nie mieszkałam w Polsce:)tylko to wciąż była Europa;)Italii zazdroszcze...a kura domowa?toż to piękny , tylko niedoceniany zawód:)

      Usuń
  8. gratuluje podjetej decyzji :) nie wyobrazam sobie zycia bez meza, wiec pewnie mimo bolu - podjelabym taka sama...

    OdpowiedzUsuń

każde Wasze słowo wiele dla mnie znaczy...